Jam jest Pan,Bóg twój,który cię wyprowadził z ziemi egipskiej,z domu niewoli(2 Mojż.20,2)
W naszym kraju niewielu jest ludzi,którzy by nie słyszeli o tak zwanym”dekalogu”,to jest o „dziesięciu przykazaniach”.Prawodawcą i autorem tych przykazań jest Bóg. Zacytowany powyżej werset z 2 Księgi Mojżeszowej stanowi”przedmowę”do
" dziesięciu przykazań” i jasno przedstawia,że Bóg nadał je IZRAELITOM,narodowi,którego wyzwolił z niewoli egipskiej.”Czy to ma oznaczać,że powołaniem chrześcijan nie jest sumienne przestrzeganie prawa zagonowego,zawierającego te dziesięć przykazań?”,mógłby ktoś zapytać:
Tak właśnie tak!-”Albowiem końcem zakonu jest Chrystus” oraz „Ja przez zakon umarłem zakonowi”(Rzym.10,4 ; Gal.2,19).Tak mówi Słowo Boże,tak mówi Bóg.
„W takim razie mogę robić,co chcę,to,co tylko mi się podoba?” - kto tak pyta,obnaża istotę swojej natury,poświadcza,że wciąż ma jeszcze upodobanie w grzechu i pragnienie grzesznej,zmysłowej,poddanej ludzkim żądzom pozornej”wolności”.W konsekwencji oznacza to,że człowiek taki znajduje się na drodze do piekła,miejsca wiecznego potępienia. Niewątpliwie nie pojmuje również,co to znaczy,że”Chrystus wykupił nas od przekleństwa zakonu”(Gal.3,13),ponieważ starotestamentowe prawo zakonne głosi,że jesteśmy przeklęci,gdy go w całości,bezbłędnie,bez jakichkolwiek uchybień nie przestrzegamy(Gal.3,10).
Dla chrześcijan miarodajnym wzorcem moralnym nie jest starotestamentowy lub też jakikolwiek inny zakon,lecz jedynie sam Chrystus. Słowo Boże mówi jednoznacznie,że Chrystus jest końcem zakonu.
Lecz co to znaczy?
„Usprawiedliwieni z wiary”(Rzym.5,1),żyjemy „w wierze w Syna Bożego,który nas umiłował i wydał samego siebie za nas”(Gal.2,20).Apostoł Paweł pisze,że umarł dla zakonu”aby żyć dla Boga”(Gal.2,19).
Lecz w jaki sposób można żyć dla Boga?
Tylko żyjąc tak,jak żył Chrystus?
Z jakich pobudek?
Będąc do tego motywowanymi JEGO MIŁOŚCIĄ! Im głębiej Go kochamy,tym więcej naszym życiem jest właśnie On.
Czyż Bóg nie ma w nas całkowitego upodobania,gdy widzi w naszym życiu Chrystusa – w naszych czynach,słowach,myślach i naszym usposobieniu?
Żyjąc Chrystusem,okazujemy Bogu nieporównywalnie wyższą cześć niż kiedykolwiek jakikolwiek człowiek choćby najsumienniej przestrzegający przykazań. Lecz i ta myśl nie sięga jeszcze dostatecznie głęboko. W rzeczywistości bowiem jedynie szczere naśladowanie Chrystusa,postępowanie,w którym On jest przedmiotem najgłębszego uwielbienia,jest jedynym sposobem na oddanie Bogu należnej Mu czci,a wszelkie,zawsze mniej lub bardziej nieudolne próby wykonywania prawa zakonnego,kończą się winą i Jego zniesławieniem.
A więc:łaska czy surowe prawo?
Zbawiciel i Jego zasługi czy własna sprawiedliwość?
Oto i zasadnicze pytania.
Czy ktoś,patrzący szczerze i wnikliwie,może to jeszcze podważyć?